Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
ci. Odejdź zaraz, a przekonasz się, będziesz dziękował Bogu, że mnie posłuchałeś. Dokoła było zupełnie cicho. Ptaki już umilkły, lekki wiatr przypadł do rozgrzanej ziemi. Mężczyzna nie doczekawszy się odpowiedzi westchnął, wstał otrzepując bezsensownie czarną teczkę. Polek jeszcze ostrożniej niż poprzednio ruszył za nim. Widział z daleka, jak mężczyzna skręca ukradkiem w lewo, w kierunku Puszkarni, i niknie za rzadkimi sosnami. Chłopiec wzdrygnął się nagłym dreszczem. Zwilżywszy końcem języka zeschłe wargi, począł skradać się śladami obcego człowieka. W sośniaku rosła strzelista, cienka trawa. Trzeba było unosić wysoko stopy i omijać zarośnięte pnie z zastygłymi kroplami żywicy. Polek tak był zajęty pokonywaniem
ci. Odejdź zaraz, a przekonasz się, będziesz dziękował Bogu, że mnie posłuchałeś. Dokoła było zupełnie cicho. Ptaki już umilkły, lekki wiatr przypadł do rozgrzanej ziemi. Mężczyzna nie doczekawszy się odpowiedzi westchnął, wstał otrzepując bezsensownie czarną teczkę. Polek jeszcze ostrożniej niż poprzednio ruszył za nim. Widział z daleka, jak mężczyzna skręca ukradkiem w lewo, w kierunku Puszkarni, i niknie za rzadkimi sosnami. Chłopiec wzdrygnął się nagłym dreszczem. Zwilżywszy końcem języka zeschłe wargi, począł skradać się śladami obcego człowieka. W sośniaku rosła strzelista, cienka trawa. Trzeba było unosić wysoko stopy i omijać zarośnięte pnie z zastygłymi kroplami żywicy. Polek tak był zajęty pokonywaniem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego