w okresie jego lat studenckich stał na nędznym poziomie. Można w nim było oglądać trochę modnych efektów scenicznych, czasem przyzwoicie zagraną rolę, lecz nie był to z pewnością teatr "romantyczny".<br>O tym teatrze nader krytycznie pisał w listopadzie 1815 roku (gdy Mickiewicz właśnie wstąpił na uniwersytet) w "Tygodniku Wileńskim" autor, ukrywający się pod pseudonimem Ipsylonik. Twierdził, iż aktorzy "niżsi są od wielkich charakterów, które na siebie biorą", że mają wspólne wady: <q>„płaczliwe mówienie, deklamacja prawie żadna; jednakość gestów; w komedii przesada i dodatki niepotrzebne, które pospolicie diabłami lub innymi grubymi, uszy i przystojność rażącymi, trącą wyrazami. Alegorie, nadto jasne, nie