Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
mnie weźmie, przecież on świetnie biega." Serce mu wali.
"Aha, rzucić łacha, ma rację. Tamci może stracą głowę widząc przed sobą człowieka inaczej ubranego..." Słyszy nad głową świst kuli.
Już. W biegu szarpie się z kurtką. "Cholera. Spieprzyłem! - Cisnął za siebie na środek ulicy. - Zobaczą, i na nic przebieranie."
Przez ułamek sekundy słyszy w sobie głos: "Wróć", ale buty Zygmunta coraz bliżej. "Przecież on biegał przed wojną na osiemset metrów... A gdzie szofer?"
W lewo. Ogląda się. Zygmunt biegnie drugim chodnikiem. "Boże! Przecież mam na wierzchu stena!" - olśniewa go myśl na widok Zygmuntowego bergmanna. Byle do rogu. W pewnej chwili słyszy za
mnie weźmie, przecież on świetnie biega." Serce mu wali.<br>&lt;page nr=105&gt; "Aha, rzucić łacha, ma rację. Tamci może stracą głowę widząc przed sobą człowieka inaczej ubranego..." Słyszy nad głową świst kuli.<br>Już. W biegu szarpie się z kurtką. "Cholera. Spieprzyłem! - Cisnął za siebie na środek ulicy. - Zobaczą, i na nic przebieranie."<br>Przez ułamek sekundy słyszy w sobie głos: "Wróć", ale buty Zygmunta coraz bliżej. "Przecież on biegał przed wojną na osiemset metrów... A gdzie szofer?"<br>W lewo. Ogląda się. Zygmunt biegnie drugim chodnikiem. "Boże! Przecież mam na wierzchu stena!" - olśniewa go myśl na widok Zygmuntowego bergmanna. Byle do rogu. W pewnej chwili słyszy za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego