Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 12(32)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
o nie. Wpadłem jak burza do firmy, gdzie miałem etat, by za dwie godziny przemieścić się do firmy, gdzie miałem drugi etat. Stamtąd załatwiałem telefony dotyczące interesów firmy, gdzie miałem pół etatu oraz tej, w której miałem umowę-zlecenie. Na obiedzie w pubie robiłem szkic dla firmy, w której miałem umowę o dzieło, a po drodze do domu załatwiałem jeszcze dwa doradztwa. Byłem niedźwiedziem, wilkiem, lisem, szczurem. Walczyłem, lawirowałem, wgryzałem się we wszystkie niedostępne dla innych korytarze.
- Pięknie, synu - pokiwał głową mój ojciec ze smutnym uśmiechem - tylko nie rozumiem, dlaczego mając 30 lat, wyglądasz na 54.
- Ależ, tato - obruszyłem się. - Sam mnie uczyłeś
o nie. Wpadłem jak burza do firmy, gdzie miałem etat, by za dwie godziny przemieścić się do firmy, gdzie miałem drugi etat. Stamtąd załatwiałem telefony dotyczące interesów firmy, gdzie miałem pół etatu oraz tej, w której miałem umowę-zlecenie. Na obiedzie w pubie robiłem szkic dla firmy, w której miałem umowę o dzieło, a po drodze do domu załatwiałem jeszcze dwa doradztwa. Byłem niedźwiedziem, wilkiem, lisem, szczurem. Walczyłem, lawirowałem, wgryzałem się we wszystkie niedostępne dla innych korytarze.<br> - Pięknie, synu - pokiwał głową mój ojciec ze smutnym uśmiechem - tylko nie rozumiem, dlaczego mając 30 lat, wyglądasz na 54. <br> - Ależ, tato - obruszyłem się. - Sam mnie uczyłeś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego