Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Arsenał Gorzowski
Nr: 6
Miejsce wydania: Gorzów Wielkopolski
Rok: 1998
we wczesnych godzinach wieczornych, kiedy późne popołudnie dojrzewało miąższowatym osadem z ciemnych i niedopitych wiśniowych kompotów pozostawianych w dzbankach na parapetach otwartych okien, chodziliśmy z kolegą na raki. Łowiliśmy je w pobliskim strumieniu Witny, dość płytkim w tym miejscu. Brodząc po kolana w wodzie, zapędzaliśmy się w cichych gonitwach za umykającymi rakami na teren wielkiego ogrodu należącego do starej, przydrożnej karczmy.
Ten dom mdlił moją wyobraźnię od dłuższego czasu: oparty wysokim murem o drogę, zbiegał gęstym, zadbanym ogrodem na brzeg Witny, sprawiając wrażenie pasażu, którego drugi koniec rozpuszcza się w ścieżynkach ogrodu.
Kiedy byłem małym chłopcem, pokazano mi starą reprodukcję przedstawiającą
we wczesnych godzinach wieczornych, kiedy późne popołudnie dojrzewało miąższowatym osadem z ciemnych i niedopitych wiśniowych kompotów pozostawianych w dzbankach na parapetach otwartych okien, chodziliśmy z kolegą na raki. Łowiliśmy je w pobliskim strumieniu Witny, dość płytkim w tym miejscu. Brodząc po kolana w wodzie, zapędzaliśmy się w cichych gonitwach za umykającymi rakami na teren wielkiego ogrodu należącego do starej, przydrożnej karczmy.&lt;/&gt;<br>Ten dom mdlił moją wyobraźnię od dłuższego czasu: oparty wysokim murem o drogę, zbiegał gęstym, zadbanym ogrodem na brzeg Witny, sprawiając wrażenie pasażu, którego drugi koniec rozpuszcza się w ścieżynkach ogrodu.<br>Kiedy byłem małym chłopcem, pokazano mi starą reprodukcję przedstawiającą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego