de Vos, że zaczekam na korytarzu, zwalniając )ego pokój dla rozmowy, którą właśnie prowadził. Odmówił.<br>- Skądże znowu. Niech się pan nie krępuje. Proszę bardzo. Otworzył drzwi. Wróciłem do pokoju. Mogłem mu się teraz przyjrzeć dokładniej. Na prawo, za firanką odgradzającą cały kąt, stało żelazne łóżko i wielka, wmurowana w ścianę umywalnia. Firanka była w środku rozchylona. Po przeciwnej stronie też firanka zasłaniająca olbrzymi klęcznik. Nad nim tania święta litografia, przybita pluskiewkami do ściany, postrzępiona, poplamiona. Jeszcze dalej bliźniacze szafy na książki. W końcu okno, przez które wyjrzałem. Widok z niego <page nr=56> był na tę samą ścianę, którą oglądałem z okien rozmównicy, ale