która ubarwiła niespodzianie szarość niewolniczych dni w gmachu szkolnym, nic się chyba więcej nie stało godnego uwagi w tych zagubionych dniach czy rozdziałach. Warto chyba jeszcze zaznaczyć, że Janka, która zadziwia mnie na każdym kroku, znów dała mi do tego niemały powód. Najpierw stwierdziłem, że wyraźnie mnie unika. Może nie unika, bo nasze wzajemne stosunki nie doszły jeszcze do takiego zbliżenia, żeby unikanie mogło być postawą wyraźną i uchwytną. Raczej traktuje mnie zdawkowo i obojętnie, jak inne dusze szamoczące się w ciałach błąkających się po korytarzach, i nie podchwytuje nawet więcej owego stylu zaczepno-aroganckiego, w którym, raz przypadkowo popadłszy, wzięliśmy