kojarzyło mi się z łąką żółtą od kwiatów mniszka lub topniejącym śniegiem w rowach i kaczeńcami.<br>Ojciec pogwizdywał, zadowolony - szedł pierwszy, równym krokiem, rozpiął płaszcz i zdjął swój mały beret, dlatego idąc za nim, po śladach odciśniętych na piasku, stawiając tak samo duże kroki - widziałem, jak ten ciepły wiatr lekko unosi kępkę włosów na jego głowie - taki mały wicherek, który trzepotał jak skrzydełko skowronka.<br>Gdzieś w połowie drogi, między przystankiem "Sosnówka" a wsią, minęliśmy cygański tabor. Wozy stały wzdłuż drogi, pod brzozami i dalej wśród sosen - już z daleka zapachniało dymem i zobaczyliśmy spętane konie. Skubały trawę na poboczach i między