Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
tego razu na ulicy Taszkientu.

Nie, on nie był w niczym, ani z rysów twarzy, ani z charakteru, podobny do
Żyda.
Więc jeśli nawet kiedyś coś takiego się stało, to było tak dawno, że kod biologiczny,
kod dziedziczny, już tego nie odnotowywał.
A jednak w środku nocy ogarnęły mnie raptem upojne marzenia.
Ujrzałem cudowne semickie oczy, najpiękniejsze, jakie zna Ziemia, a nie ma
piękniejszych niż te z okolic Morza Śródziemnego, Mare
Nostrum, po którym wiecznie żegluje Odys.
Ujrzałem kruczowłosą dziewczynę w pałającym zbożu, szła z
pałającym wejrzeniem, w pałającym słońcu.
Dalej piął się chmiel, tak jak pnie się do dziś na
tego razu na ulicy Taszkientu.<br> &lt;page nr=211&gt;<br> Nie, on nie był w niczym, ani z rysów twarzy, ani z charakteru, podobny do <br>Żyda.<br> Więc jeśli nawet kiedyś coś takiego się stało, to było tak dawno, że kod biologiczny, <br>kod dziedziczny, już tego nie odnotowywał.<br> A jednak w środku nocy ogarnęły mnie raptem upojne marzenia.<br> Ujrzałem cudowne semickie oczy, najpiękniejsze, jakie zna Ziemia, a nie ma <br>piękniejszych niż te z okolic Morza Śródziemnego, Mare<br>Nostrum, po którym wiecznie żegluje Odys.<br> Ujrzałem kruczowłosą dziewczynę w pałającym zbożu, szła z<br>pałającym wejrzeniem, w pałającym słońcu.<br> Dalej piął się chmiel, tak jak pnie się do dziś na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego