jednak, mimo takiego osądzenia Urszuli Niechcicowej, pani Barbara wracała od niej zawsze pogrążona w podziwie i czarnych myślach. W takim samym usposobieniu wracała zresztą zewsząd, dokądkolwiek bądź pojechali. Mój Boże! Wszak ona się tylko tego obawiała, że poślubiwszy człowieka, co nie miał obycia towarzyskiego ani wyższego wykształcenia, będzie się czuła upośledzona wobec swego dawnego, wyższego świata. <page nr=66> Tymczasem sto razy bardziej upośledzona czuła się tu, gdzie nie umiała tego, co wszyscy umieli. Jakże była słaba i niedołężna wobec tych wszystkich skrzętnych, zapobiegliwych gospodyń! A taką się sobie wydając, tym bardziej marzyła, jaka by to była przyjemność, gdyby ją one uwielbiały, lubiły, podziwiały