Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Magazyn Polski
Nr: 5
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1979
swetry, skrzynki z drewna kamforowego, francuskie perfumy, perły Mikimoto, szwajcarskie zegarki - brać i wybierać! Ale nie ma tu tej żarłoczności, z jaką rzuca się na klienta skośnooki kupiec w Hongkongu lub Singapurze, albo Hindus na Fidżi. Reporterowi w Sydney dano pieniądze, aby nabył perfumy znanej francuskiej firmy. W pierwszej drogerii uprzejma obsługa.
- Nie, nie, proszę pana - na te wyroby ma monopol "Boutique Paris".
- Hm, gdzie to jest?
- I tak pan nie trafi. Ja pana zawiozę.
Szef zostawia biznes jakiejś panience i podrzuca niedoszłego klienta... konkurencji. Tam poklepywanie wzajemne po plecach z szefem. Kurtyna.
Obaj panowie wymieniają czułości w języku Norfolk, używając
swetry, skrzynki z drewna kamforowego, francuskie perfumy, perły Mikimoto, szwajcarskie zegarki - brać i wybierać! Ale nie ma tu tej żarłoczności, z jaką rzuca się na klienta skośnooki kupiec w Hongkongu lub Singapurze, albo Hindus na Fidżi. Reporterowi w Sydney dano pieniądze, aby nabył perfumy znanej francuskiej firmy. W pierwszej drogerii uprzejma obsługa. <br>- Nie, nie, proszę pana - na te wyroby ma monopol "&lt;foreign&gt;Boutique Paris&lt;/foreign&gt;". <br>- Hm, gdzie to jest? <br>- I tak pan nie trafi. Ja pana zawiozę. <br>Szef zostawia biznes jakiejś panience i podrzuca niedoszłego klienta... konkurencji. Tam poklepywanie wzajemne po plecach z szefem. Kurtyna. <br>Obaj panowie wymieniają czułości w języku Norfolk, używając
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego