w podróży. Siedziała na tylnym siedzeniu po prawej i obserwowała wiatr. Zgodnie z jego kierunkiem otwierało się okno, czasem tylko do połowy, a wtedy mama godzinami całymi trzymała w dłoni rzemień okienny. Ta cierpliwość jeszcze dziś jest dla mnie zagadką. Zawsze umiała coś wymyślić dla naszej rozrywki. Opowiadała nam krótkie, urocze historyjki, które wymyślała sobie w momencie, a które nawiązywały do czegoś, co właśnie mijaliśmy przejeżdżając. Babuleńka szukająca drew na opał, pastuch na polu, kilku czeladników na gościńcu, trznadel, który towarzyszył nam polatując od drzewa do drzewa. Opowiadała o gatunkach zbóż i o lnie, i jak się go pozyskuje. A potem