Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
zabawą, przeszedł do nowej czynności: rysowania kijem w ulicznym pyle wielkiego koła. Przerwał mu to zajęcie odgłos czyichś kroków. Zza narożnego domu wyszedł młody człowiek. Wtedy chłopak gwizdnął przeciągle, uderzył się trzymanym kijem po łydce i trzykrotnie podskoczył do góry.
- Dzień dobry, signor Franceseo! - uzupełnił swoje oryginalne powitanie.
- Dzień dobry, urwisie Giovanni! - odpowiedział mu ze śmiechem młodzieniec. - Co u ciebie nowego?
- Ciągle jeszcze nic. A u was, panie?
- O, u mnie - tu nazwany signorem Francesco zrobił tajemniczą minę - u mnie wiele... Giovanni jednym susem znalazł się obok młodego człowieka i uchwycił go za śnieżnobiały rękaw koszuli.
- Mówcie.
- Najpierw spuść, bo mnie
zabawą, przeszedł do nowej czynności: rysowania kijem w ulicznym pyle wielkiego koła. Przerwał mu to zajęcie odgłos czyichś kroków. Zza narożnego domu wyszedł młody człowiek. Wtedy chłopak gwizdnął przeciągle, uderzył się trzymanym kijem po łydce i trzykrotnie podskoczył do góry. <br>- Dzień dobry, signor Franceseo! - uzupełnił swoje oryginalne powitanie. <br>- Dzień dobry, urwisie Giovanni! - odpowiedział mu ze śmiechem młodzieniec. - Co u ciebie nowego? <br>- Ciągle jeszcze nic. A u was, panie? <br>- O, u mnie - tu nazwany signorem Francesco zrobił tajemniczą minę - u mnie wiele... Giovanni jednym susem znalazł się obok młodego człowieka i uchwycił go za śnieżnobiały rękaw koszuli. <br>- Mówcie. <br>- Najpierw spuść, bo mnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego