mnie na lewo i oto w 1945, w znacznym stopniu dzięki swojej barwie, jeśli nie czerwonej, to różowej, znalazłem się wśród właśnie tworzącej się elity. Co prawda już sam zawód literata, niezależnie od poglądów, chronił od zarabiania pracą rąk, a nawet od siedzenia w urzędzie za biurkiem. Powrót do kariery urzędniczej, przerwanej przez wybuch wojny, niemniej nastąpił i urzędowałem w latach 1946-1950, najpierw w konsulacie w Nowym Jorku, następnie w ambasadzie. Nie znaczy to jednak, że oddzielony od prawdziwej Ameryki, tej poddanej koniecznościom codziennej walki o dolara, oddawałem się złudzeniom łagodzącym jej przeciwieństwa. Ten ustrój mi się nie podobał, ale