uznaniem, celując palcem w moją pierś. - Bardzo słusznie pan zauważył. Znak, że nie brak panu wyobraźni. Oto, co znaczy młodość, brak przesądów i tego... zaskorupienia się w domniemanej własnej doskonałości i nieomylności. Czy pan wie - mówił, bodząc mnie wciąż tym chudym paluchem - czy pan uwierzy, że czterej poważni uczeni, których usiłowałem wielokrotnie naprowadzić, jak pana, na tę myśl, nie wymienili nawet żartem takiej możliwości! <br><page nr=58> Przerwał, oddychając z trudem po tych kilku zdaniach wypowiedzianych jednym tchem w jakimś niezrozumiałym pośpiechu. Po chwili mówił dalej, odpoczywając i sapiąc co kilka zdań.<br>- Już dawno przyszło mi to do głowy, kiedy byłem jeszcze profesorem na