piękna była jak zawsze twarz panny Anieli Czartkowskiej - ba! nie panny już uświadomił sobie Kazimierz, bo obecnie, od kilku miesięcy, szczęśliwej małżonki pana Patka, kapitana strzelców konnych.<br>I tutaj właśnie, na ponurym podwórzu koszarowym, w szarej kolumnie rekruckiej formowanej do odmarszu - przypomniał sobie Kazimierz z przedziwną wyrazistaścią nadobny i życzliwy uśmiech, jakim panna (niegdyś...) Aniela odpowiadała na jego ukłony, ilekroć spotykał ją - najczęściej w dni niedzielne, jadącą z rodzicami do kościoła, w tamtych czasach, w Brodni...<br><page nr=188> A przypomniawszy, bezwiednie jakoś sięgnął do czapki i uniósł ją nad głową takim oto, jak zawsze w Brodni, tylko jakby wstydliwszym ruchem; gdyż właśnie dama