Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
również, że pozostali na miejscu tylko tacy jak my, być może rzeczywiście, jak ona twierdzi, trochę wykorzystujący, a bardziej wykorzystywani.
Tu utknął, bo stracił oddech. Zacząl się krztusić. Czoło pokryło mu się kropelkami potu. Na stoliku miał flakonik z wodą kolońską. Nie mógł dosięgnąć. Pómogłem mu. Starałem się też go uspokoić.
- Proszę się tylko nie męczyć - powiedziałem. - Ja sobie mniej więcej zdaję sprawę z sytuacji. Rozumiem.
- Jej czy moją?
- Państwa - odparłem.
Uwierzył mi. Może się też zmęczył. W każdym razie nie powrócił już do tematu Kozickiej, do tematu rozrachunków wzajemnych i zobowiązujących, o których ciężko mi było słuchać. A przynajmniej nie
również, że pozostali na miejscu tylko tacy jak my, być może rzeczywiście, jak ona twierdzi, trochę wykorzystujący, a bardziej wykorzystywani.<br>Tu utknął, bo stracił oddech. Zacząl się krztusić. Czoło pokryło mu się kropelkami potu. Na stoliku miał flakonik z wodą kolońską. Nie mógł dosięgnąć. Pómogłem mu. Starałem się też go uspokoić.<br>- Proszę się tylko nie męczyć - powiedziałem. - Ja sobie mniej więcej zdaję sprawę z sytuacji. Rozumiem.<br>- Jej czy moją?<br>- Państwa - odparłem.<br>Uwierzył mi. Może się też zmęczył. W każdym razie nie powrócił już do tematu Kozickiej, do tematu rozrachunków wzajemnych i zobowiązujących, o których ciężko mi było słuchać. A przynajmniej nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego