Typ tekstu: Książka
Autor: Newerly Igor
Tytuł: Pamiątka z Celulozy
Rok wydania: 1973
Rok powstania: 1952
właśnie towarzysz zecer! - przedstawił przekrzykując wiatr Staszek.
Uścisnęli sobie ręce, dłoń zecer miał słabą, zaraz do ust ją podniósł, zakaszlał - czy nie suchotnik? Wśród zecerów podobno co drugi suchotnik... Drobny był i bardzo swą maszyną przejęty, bo się nachylił macając spód skrzyni, czy nie stoi w wodzie.
- Nie bójcie się - uspokoił go Szczęsny - pod wszystko podłożyłem cegły, a jak wody przybędzie, to macie tu czerpak, żeby wylać.
Nakryli ładunek brezentem i końce linką ściągnęli. - Zdążysz? - zaniepokoił się Staszek.
- Powinienem. Trzydzieści parę kilometrów w pięć godzin - cóż to znaczy przy takim wietrze!
- Nie masz już pięciu, pół godziny zeszło.
- Starczy. Przed świtem
właśnie towarzysz zecer! - przedstawił przekrzykując wiatr Staszek.<br>Uścisnęli sobie ręce, dłoń zecer miał słabą, zaraz do ust ją podniósł, zakaszlał - czy nie suchotnik? Wśród zecerów podobno co drugi suchotnik... Drobny był i bardzo swą maszyną przejęty, bo się nachylił macając spód skrzyni, czy nie stoi w wodzie.<br>- Nie bójcie się - uspokoił go Szczęsny - pod wszystko podłożyłem cegły, a jak wody przybędzie, to macie tu czerpak, żeby wylać.<br>Nakryli ładunek brezentem i końce linką ściągnęli. - Zdążysz? - zaniepokoił się Staszek.<br>&lt;page nr=306&gt; - Powinienem. Trzydzieści parę kilometrów w pięć godzin - cóż to znaczy przy takim wietrze!<br>- Nie masz już pięciu, pół godziny zeszło.<br>- Starczy. Przed świtem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego