podłodze, a wokoło niej formowało się jeziorko, którego dopływy Bosy rozprowadzał szeroko po okolicy <br>Śmiali się tak, że wszystkie rondle i patelnie dzwoniły na haczykach półek, i byli przemoknięci do nitki. <br>- Ledwo, ledwo wysprzątałam po obiedzie! - wrzasnęła Wiktoryna, gdy tylko władza w języku została jej przywrócona. - Jak tak nie umiesz uszanować mojej pracy, to zabieraj sobie swój groszek i rób konserwy! Mnie tam ani w głowie - i czarująca istota wywaliła na ziemię groszek, cisnęła miskę na stół i, wyszedłszy z kuchni, trzasnęła za sobą drzwiami. <br>Gabriela już stała z rękoma załamanymi w głuchej rozpaczy, a Hubert oniemiał ze zdziwienia. <br>- Co jej