w socjalistycznym państwie, stwarzała coraz więcej fikcyjnych miejsc pracy. No a urzędnicy jak to urzędnicy: aby podkreślić swą ważność, kazali mi biegać od biurka do biurka. Wreszcie zdołałem dotrzeć do tego, co wydawał ostateczne decyzje. Wysłuchał mnie uważnie i odpowiedział:<br>- Czym się pan tak przejmuje? W Krakowie matki rodzą tak utalentowane dzieci, że jeden Mrożek więcej, jeden mniej, to żadna różnica.<br>Tak zareagował, gdy oświadczyłem mu, że jeśli Sławek nie dostanie mieszkania, opuści Kraków, co byłoby wielką stratą dla miasta. Dla pana kierownika Mrożek był nikim, ot, zwykłym obywatelem domagającym się godziwego potraktowania jego potrzeb. Kraków nie był nigdy łaskawy dla