Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 27
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
tak niepozorną na pozór rzeczą, jak dobry, przepraszam - bardzo dobry obiad. Resztki sosu z talerza zbierałem wskazującym palcem, który następnie oblizywałem, co siedzący naprzeciwko mężczyzna obserwował z wyraźną dezaprobatą. Ale miałem go gdzieś, raz się żyje.
Na koniec uczty powiadomiłem p. Kasię (to dziewczę, w góralskim stroju), że chciałbym umyć utrudzone spożywaniem kotletów ręce. Z reguły, zwyczaj ten stosowany jest w restauracjach Dalekiego Wschodu, więc tu mógłby być uznany za fanaberię klienta. Jakież było moje zdziwienie, kiedy dziewczę dygnęło i po chwili przyniosło naczynie z wodą, w której pływał niespodziewany plasterek cytryny. Nic już nie powiedziałem, ale wzorem Piłata umyłem ręce
tak niepozorną na pozór rzeczą, jak dobry, przepraszam - bardzo dobry obiad. Resztki sosu z talerza zbierałem wskazującym palcem, który następnie oblizywałem, co siedzący naprzeciwko mężczyzna obserwował z wyraźną dezaprobatą. Ale miałem go gdzieś, raz się żyje.<br>Na koniec uczty powiadomiłem p. Kasię (to dziewczę, w góralskim stroju), że chciałbym umyć utrudzone spożywaniem kotletów ręce. Z reguły, zwyczaj ten stosowany jest w restauracjach Dalekiego Wschodu, więc tu mógłby być uznany za fanaberię klienta. Jakież było moje zdziwienie, kiedy dziewczę dygnęło i po chwili przyniosło naczynie z wodą, w której pływał niespodziewany plasterek cytryny. Nic już nie powiedziałem, ale wzorem Piłata umyłem ręce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego