Typ tekstu: Książka
Autor: Parandowski Jan
Tytuł: Niebo w płomieniach
Rok wydania: 1988
Rok powstania: 1947
i współlokatorki, miała
kilka spraw sądowych, parę razy wyrzucano ich z mieszkania . Jakkolwiek
bądź był to jeszcze okres buntu. Rojkowa zmagała się z zalewem życia, ponad
które chciała się wydźwignąć. Poddała się wreszcie i poszła na sam spód; po
całych dniach przesiadywała u stróżów, u służby po cudzych kuchniach i utytłana
w plotkach wracała do domu, aby z nie doskrobanych kartofli i łykowatego mięsa
ugotować obiad, do którego głód tylko mógł człowieka przymusić.



Teofil wzdrygnął się, jakby go dotknęło czyjeś spojrzenie. W rozchyleniu chmur
błyszczała jedna jedyna gwiazda, osobliwie świetna. Ze ściśniętym sercem patrzył
w to "oko nocy", obdarzając je potęgą
i współlokatorki, miała <br>kilka spraw sądowych, parę razy wyrzucano ich z mieszkania &lt;page nr=22&gt;. Jakkolwiek <br>bądź był to jeszcze okres buntu. Rojkowa zmagała się z zalewem życia, ponad <br>które chciała się wydźwignąć. Poddała się wreszcie i poszła na sam spód; po <br>całych dniach przesiadywała u stróżów, u służby po cudzych kuchniach i utytłana <br>w plotkach wracała do domu, aby z nie doskrobanych kartofli i łykowatego mięsa <br>ugotować obiad, do którego głód tylko mógł człowieka przymusić.<br> <br>&lt;gap&gt;<br><br> Teofil wzdrygnął się, jakby go dotknęło czyjeś spojrzenie. W rozchyleniu chmur <br>błyszczała jedna jedyna gwiazda, osobliwie świetna. Ze ściśniętym sercem patrzył <br>w to "oko nocy", obdarzając je potęgą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego