Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Liryka mojego życia
Lata powstania: 1921-1969
z biura
Lub z pracy, już zmęczonych trochę,
Uśmiechnie się niekiedy która,
Gdy wspomni moje wiersze płoche?
Czy się uśmiechnie i, być może,
Pomyśli czasem o autorze?

Wiadomo przecież od stuleci,
Że taki rzeczy jest porządek:
Do matek trafia się przez dzieci
Tak jak do mężczyzn - przez żółądek.
Czy to uwłaszcza matkom miłym?
No cóż, przyznaję się. Zgrzeszyłem.

Lubię twarzyczki wasze młode
I często sobie wyobrażam
Wasz wdzięk i powab, i urodę,
I mimo woli się rozmarzam.
A gdy marzenie mnie kołysze,
Wtedy dla dzieci wiersze piszę.



DO MIESZKAŃCA WARSZAWY
Dobrze się nad tym zastanów,
Gdy będziesz przez miasto szedł:
Patrz
z biura<br> Lub z pracy, już zmęczonych trochę,<br> Uśmiechnie się niekiedy która,<br> Gdy wspomni moje wiersze płoche?<br> Czy się uśmiechnie i, być może,<br> Pomyśli czasem o autorze?<br><br>Wiadomo przecież od stuleci,<br>Że taki rzeczy jest porządek:<br>Do matek trafia się przez dzieci<br>Tak jak do mężczyzn - przez żółądek.<br>Czy to uwłaszcza matkom miłym?<br>No cóż, przyznaję się. Zgrzeszyłem.<br><br> Lubię twarzyczki wasze młode<br> I często sobie wyobrażam<br> Wasz wdzięk i powab, i urodę,<br> I mimo woli się rozmarzam.<br> A gdy marzenie mnie kołysze,<br> Wtedy dla dzieci wiersze piszę.&lt;/&gt;<br><br><br><br>&lt;div sex="m"&gt;&lt;tit&gt;DO MIESZKAŃCA WARSZAWY&lt;/&gt;<br>Dobrze się nad tym zastanów,<br> Gdy będziesz przez miasto szedł:<br>Patrz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego