siodło, ruszył stępa przed <br>wozami.<br>- Wasza Dostojność - rzekł Hornowski podjeżdżając - na jeziorze pełno ryb śniętych <br>pływa po wierzchu, tylko brzuchy im bieleją. Byłem, gdy poili konie, i aż dziw <br>mnie zdjął.<br>- Bo szatan wygnany pomścił swój gniew na niewinnych stworzeniach Bożych, jako <br>nieraz bywa - odparł wojewoda. - Uważaj, waszeć, czy wszystko w porządku, bo <br>zaraz za miastem pojedziemy w skok.<br>Rudawy tuman przysłaniał orszak ginący. Dominikanin stał we drzwiach gospody, <br>patrząc za nim z ciekawością...<br>- Stój! Gdzie idziesz? - krzyknął nagle, bo człowiek uleczony z opętania szedł <br>drogą, zapatrzony w odjeżdżających.<br>- Odchodzi już, odchodzi... - odparł z żalem, zwracając na zakonnika oczy pełne <br>łez