Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
spokoju. Wolał mieć we mnie sojusznika. Ja z kolei rozumowałem, że jeżeli dni dziadka były policzone, lepiej, żeby spędzał je wśród swoich.
Rozdział XXVI
W drugiej połowie lipca Rastafiński poruszał się już na czele kolumny wojska, dwóch albo czasem trzech samochodów z żołnierzami. W okolicy zaroiło się też od agentów w cywilu; można się było natknąć na nich w piwiarniach, sklepach, a nawet w lesie. Znów nie udawało mi się ustalić, czego lub kogo szukali.
Ożywiło się też w bazie wojska na żwirowni. Renia skarżyła się, że nocami znów huczały tam helikoptery. Przez kilka dni nisko nad doliną krążył samolot. Teoretyzowałem, że
spokoju. Wolał mieć we mnie sojusznika. Ja z kolei rozumowałem, że jeżeli dni dziadka były policzone, lepiej, żeby spędzał je wśród swoich. &lt;/&gt;<br>&lt;div&gt;&lt;tit&gt;Rozdział XXVI&lt;/&gt;<br>W drugiej połowie lipca Rastafiński poruszał się już na czele kolumny wojska, dwóch albo czasem trzech samochodów z żołnierzami. W okolicy zaroiło się też od agentów w cywilu; można się było natknąć na nich w piwiarniach, sklepach, a nawet w lesie. Znów nie udawało mi się ustalić, czego lub kogo szukali. <br>Ożywiło się też w bazie wojska na żwirowni. Renia skarżyła się, że nocami znów huczały tam helikoptery. Przez kilka dni nisko nad doliną krążył samolot. Teoretyzowałem, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego