wszystkich, rzucał jednych <br>na drugich. Charcząc i stękając toczyli się, zaplątani w łańcuchy. Czepiali <br>się poprzecznych desek, ale deski łamały się pod ich ciężarem. Jeden z uwolnionych <br>spadł na sam spód, pod ławy, gdzie leżał piasek stanowiący balast okrętu, pokryty <br>kałem <br>nie odkuwanych nigdy więźniów. Nie mogąc wydobyć się, wył w dole, jakby go obdzierano <br>ze skóry.<br> Marynarz przy sterze osłabł. Nie mógł już władać ciężką łopatą. Petesuchos <br>wydał rozkaz uwiązania steru. Uporano się z tym wśród uderzeń wiatru i fontann <br>wpadającej na pokład wody. Fale rosły. Kiedy skończyła się noc, a wstał szary, <br>bez słońca, jakby zadymiony dzień, wydawało się, że