pamiętać, co widzieli, czego nie widzieli, jak się to nazywało, co im to przypomina. W przeciamym razie skargi i kwasy. Ach, skaranie boskie!<br>- A jak z głosem? - zapytałem - Zdaje mi się, że śladu chrypki, na którą się pan kiedyś skarżył.<br>- Nieźle. <br>Kozicka na to:<br>- A byłoby jeszcze lepiej, gdyby wuj w domu głos oszczędzał, a nie tak perorował i perorował.<br>Jej obecność czyni atmosferę ciężką. Na szczęście Kozicka nie przychodzi na wszystkie posiłki. Wiele czasu spędza w szpitalu. Wstaje wcześnie, przez pierwsze godziny dnia krząta się po kuchni, pomagając gosposi, potem biegnie do Malińskiego. Po obiedzie też zasiaduje się u niego tak