własnego projektu z "najlepszych tranzystorów", z którego później, wieczorem, słuchaliśmy stacji "zachodnich" i radia Luksemburg. Jeździliśmy też motorem - do stoczni i do portu, i z różnych miejsc na molo patrzyliśmy na statki - stojące, wpływające i te na horyzoncie.<br>Był to przyjemny czas. Beztroski i nostalgiczny. Niespodziewane, cudowne przedłużenie dzieciństwa. Wejście w krąg spraw i przeżyć, do których, jak sądziłem, nie było już powrotu.<br>Aż w którąś upalną niedzielę, gdy "jak za dawnych lat" snuliśmy się bez celu po starym Gdańsku-Wrzeszczu, stała się dziwna rzecz. Na ulicy Polanki Jarek zatrzymał się i wskazując na jakieś stare zabudowania, zeszpecone okropnie przez bure, tandetne