patrzyła niewidzącymi oczyma. Wątpił, by odpowiedziała. Był w błędzie.<br>- Cisawy... - bąknęła. - Cisawy będzie. <br>- A ja chciałbym jeszcze... - spróbował Reynevan, ale urwał, widząc, że już koniec. Oczy dziewczyny zamknęły się, głowa opadła bezwładnie. Rudowłosa podtrzymała ją, położyła delikatnie. <br>- Nie zatrzymuję was - powiedziała po chwili. - Pojedziecie jarem, skręcając tylko w lewo, zawsze w lewo. Będzie bukowy las, potem polana, na niej kamienny krzyż. Na wprost krzyża przesieka. Wywiedzie was na trakt świdnicki. <br>- Dzięki, siostro. <br>- Uważajcie na siebie. Tak mało nas już zostało. <br><br><tit>Rozdział jedenasty</><br><intro>w którym pokrętne przepowiednie zaczynają sprawdzać się w pokrętny sposób, a Szarlej spotyka znajomą. I objawia nowe, dotąd nieobjawione talenty