wyrok, strzelając z bliska do skazańca, wykopując mu spod nóg stołek pod szubienicą albo przecinając szyję rzeźnickim nożem. Czasami skazańców rzucano na kolana, innym razem zgadzano się, by czekali na śmierć, stojąc. Jednym wiązano oczy, innym pozwalano patrzeć śmierci w twarz. Niektórzy związanymi rękoma zasłaniali przed kulami twarz, inni jeszcze w ostatniej chwili próbowali uciekać nie wiadomo dokąd. Jedni ginęli od pierwszej kuli lub pchnięcia nożem. Zdarzało się jednak, że niewprawnemu katu, mszczącemu w dodatku śmierć kogoś bliskiego, zadrżała ręka i pociski szły w powietrze albo tylko raniły skazańca. W takich przypadkach złoczyńcę dobijano. <br>-Allahu Akbar! - wołała publiczność, a mistrz ceremonii wygłaszał kazanie