o tym, jak to w wojskach francuskich inny jest porządek i żołnierz tam, po ludzku traktowany, inną ma zgoła fantazję, inne tej strasznej wojny rozumienie... Zdarzyło się raz a wojowano wtedy na ślicznych równinach lombardzkich - iż w wiosce zdobytej na Francuzach przez Derkaczowy batalion znaleźli żołnierze rozrzucone po domach papiery, w polskim i niemieckim języku - pięknie zadrukowane. Kamrat, co się na druku rozumiał, jedną z takich kartek odczytał Derkaczowi - ukradkiem i z wielkimi ostrożnościami, jako iż kaprale i oficerkowie pilnie baczyli zewsząd, by się gdzie żołnierz z żołnierzem tajemnie nie zagadywał-Kamrat, nazwiskiem Lelito, długo chrząkając i wytężając się niezmiernie, ściszanym głosem