przybytku, do którego w dalekiej Europie nawet król chadza bez muzyki. Za tak zwaną potrzebą idzie się więc na werandę, wybierając miejsca na styku pomieszczeń dwóch rodzin. Odchody ludzi i psów, gromadzące się latami tuż pod podłogą, stwarzają w "długim domu" zaduch trudny do wytrzymania. Wydaje mi się, że teraz, w porze deszczowej, ulewy spłukują może trochę tych nieczystości do rzeki, ale w innej porze roku - lepiej tu nie zaglądać. <br> "Długi dom" to nie tylko budownictwo. To styl bycia. Siłą rzeczy tworzy się jedność nie tyle organizacyjna, ile wynikająca z więzów krwi, przyjaźni, wspólnych prac i oczywiście wspólnego domostwa. Partnerów do pogawędek