przestrzeni bruku.<br>Ludzie idący do pracy, przekraczając żelazny próg bramy czynszowego domu, zerkali jak spłoszone konie, kątem oka, na trupa mężczyzny odzianego dostatnio.<br>Żandarm z Sonderdienstu, trzymający wraz z dwoma policjantami straż, pokrzykiwał. Przechodzili szybko, unosząc obraz ciała, leżącego bezwładnie jak garść gałganów, i głowy zasłoniętej strzępem papieru.<br>Został zabity w porze dnia bardzo wczesnej, kiedy z zajezdni ruszały pierwsze tramwaje, jadąc szybko i lekko pustymi ulicami...<br>Weszło na plac Budlak trzech mężczyzn. Kroki ich zaterkotały głośno.<br>Idąc wzdłuż rzędu kasztanowców zwolnili kroku i zamilkli.<br>- Czemu zwalniacie? Spóźnimy się - powiedział mężczyzna w gabardynowym płaszczu.<br>- O, mamy jeszcze sporo czasu - odpowiedział starszy z