Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
od razu przygotował rachunek, bo obawiałem się, że nie zdążę na umówione spotkanie z Prochyrą.
Rosół z makaronem wywodził się w prostej linii od bulionu w kostce, ale zrazy zawijane były zupełnie przyzwoite. Zdążyłem zjeść, wypić kompot i dopiero wówczas kelner uporał się z podsumowaniem trzech liczb. Wynik wydawał się w przybliżeniu prawidłowy, więc zapłaciłem, odebrałem płaszcz z szatni i wyszedłem. Pogoda jakby się lekko poprawiła, zza chmur przeświecało zbliżające się ku zachodowi słońce. Mróz jednak był zdecydowanie tęższy niż rano.
Kiedy wszedłem do holu, portier od razu mnie rozpoznał.
- Dzień dobry panu! - zawołał. - Pan dyrektor jest u siebie.
Żałowałem, że poprzedniego
od razu przygotował rachunek, bo obawiałem się, że nie zdążę na umówione spotkanie z Prochyrą.<br>Rosół z makaronem wywodził się w prostej linii od bulionu w kostce, ale zrazy zawijane były zupełnie przyzwoite. Zdążyłem zjeść, wypić kompot i dopiero wówczas kelner uporał się z podsumowaniem trzech liczb. Wynik wydawał się w przybliżeniu prawidłowy, więc zapłaciłem, odebrałem płaszcz z szatni i wyszedłem. Pogoda jakby się lekko poprawiła, zza chmur przeświecało zbliżające się ku zachodowi słońce. Mróz jednak był zdecydowanie tęższy niż rano.<br>Kiedy wszedłem do holu, portier od razu mnie rozpoznał.<br>- Dzień dobry panu! - zawołał. - Pan dyrektor jest u siebie.<br>Żałowałem, że poprzedniego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego