Z prośbą tą zwróciłem się do pani Rogulskiej. Z nią też załatwiłem rachunki. Jej również wręczyłem list do Malińskiego.<br>- Bardzo za wszystko dziękuję - powiedziałem. - Proszę ode mnie pożegnać brata i siostrzenicę. Żegnam się już, nie mając pewności, czy się zobaczymy, bo po walizkę tylko wpadnę na moment, między pociągami.<br>- A w razie gdyby kto o pana pytał, na przykład o adres, co powiedzieć?<br>- Nic. To znaczy - zająknąłem się - zamierzam trochę pojeździć. Nie zatrzymam się nigdzie na dłużej.<br>Aby jej wyznać, że jadę do Lazaretto, coś mnie od tego powstrzymało. Najpewniej to, że zapaść się tak pod ziemię, zniknąć wszystkim z oczu, miało w