ogromną irlandzką wilczarzycę, poczciwą a głupią; wtedy, w szaroniebieskim mercedesie jej dziadka, między Klarysewem a Powsinem spytałem jeszcze, czy on ma broń legalnie. Odpowiedzi udzielił mi zza kierownicy oburzony Florek, że oczywiście tak, bo chyba sobie nie wyobrażam, że pan dyrektor łamie prawo.<br><br> A tydzień później inna nasza podróż, dłuższa, wagonem sypialnym do Zakopanego. Kochamy się na dolnym łóżku, na łóżku górnym, potem między łóżkami, gdy ja staję na drabince, a Milena bierze do ust; rytmiczny stuk, kołysanie wagonu, mam wrażenie, że żadnej drabinki nie ma, tylko jestem nieważki i zawisłem między podłogą a sufitem. Pociąg rozpędza się, jakby chwytając drugi