Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
góra płótna rośnie aż do sufitu, a końca jeszcze nie widać.
Około południa cała izba zapełniła się płótnem aż po brzegi. Wyszła tedy z nie kończącym się kawałem płótna z izby do sieni, z sieni na podwórko, z podwórka na łączkę, a za nią ciągnęło się i układało w wysoki wał płótno białe jak śnieg, a miękkie jak puch. I wtedy dopiero, gdy słonko zaszło, i na niebie pierwsza gwiazda wieczorna zajaśniała, wdowa ujrzała koniec płótna. Ale płótna miała teraz takie mnóstwo, że stała się od razu wielką bogaczką. Stał się więc cud, za który Bogu serdecznie dziękowała.
Gospodarze z wioski
góra płótna rośnie aż do sufitu, a końca jeszcze nie widać. <br>Około południa cała izba zapełniła się płótnem aż po brzegi. Wyszła tedy z nie kończącym się kawałem płótna z izby do sieni, z sieni na podwórko, z podwórka na łączkę, a za nią ciągnęło się i układało w wysoki wał płótno białe jak śnieg, a miękkie jak puch. I wtedy dopiero, gdy słonko zaszło, i na niebie pierwsza gwiazda wieczorna zajaśniała, wdowa ujrzała koniec płótna. Ale płótna miała teraz takie mnóstwo, że stała się od razu wielką bogaczką. Stał się więc cud, za który Bogu serdecznie dziękowała. <br>Gospodarze z wioski
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego