pala, zaczął się<br>rozglądać po rzece, po kępie, zadarł głowę w niebo.<br> - Nie naszukacie się już tego buta - powiedział jakby do tej rzeki,<br>do kępy, do nieba. - Szarawo się robi.<br> - Gdzie szarawo?! - wyrzuciła z oburzeniem, gdyśmy oddalili się na<br>tyle już od niego, że nie mógł nas usłyszeć. A na wale obejrzała się<br>jeszcze. Stał nad brzegiem, jakby zamyślony w rzece, i z tym samym<br>oburzeniem powiedziała: - To nad rzeką tylko ciemniej jest.<br> Mogłoby się wydawać, że to oburzenie dawno w niej wygasło, wał za<br>nami ledwo już majaczył, zeszliśmy z drogi znów na ścieżkę, na tę samą,<br>którą nas gospodarz