Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 400-401
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1981
Potem tłum pielgrzymów z worami na plecach wali naprzód przez opłotki w poszukiwaniu locum na spanie. Co rusz ktoś pada w śliski margiel i chrypi do sąsiada: "Bracie, pomóż..." Nagle dodatkowa przeszkoda: gospodarz broni przejścia, mamrocząc coś o zeszłorocznych zniszczeniach. Prośby, krzyki, gwałtyrety - bez skutku. Wtedy ktoś z pierwszej linii wali swój worek w błoto desperackim gestem, chwyta za poły gospodarza i wożąc go w przód i w tył, wrzeszczy: "Katolik jesteś, skurwysynu, czy nie?!". Obok trzęsący się z zimna Włoch pada w kałużę na klęczki i składając ręce, woła przeciągle: Amiiico....!(Już dla tej sceny warto było iść dziewięć dni
Potem tłum pielgrzymów z worami na plecach wali naprzód przez opłotki w poszukiwaniu locum na spanie. Co rusz ktoś pada w śliski margiel i chrypi do sąsiada: "Bracie, pomóż..." Nagle dodatkowa przeszkoda: gospodarz broni przejścia, mamrocząc coś o zeszłorocznych zniszczeniach. Prośby, krzyki, <orig>gwałtyrety</> - bez skutku. Wtedy ktoś z pierwszej linii wali swój worek w błoto desperackim gestem, chwyta za poły gospodarza i wożąc go w przód i w tył, wrzeszczy: "Katolik jesteś, skurwysynu, czy nie?!". Obok trzęsący się z zimna Włoch pada w kałużę na klęczki i składając ręce, woła przeciągle: <foreign>Amiiico....!</>(Już dla tej sceny warto było iść dziewięć dni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego