z krzykiem tłoczyli się przy wejściu. Wald, skulony, podpełznął w stronę drzwi, czujnie mimo przestrachu obserwując szamotaninę i gwałtowne ruchy człowieka w brązowym palcie. Przez ten czas dziewczyna, klucząc między stolikami, wybiegła na ulicę, by potem już w parku, nie zwracającym uwagi, wolnym krokiem, zmieszać się z obojętnym tłumem. Serce waliło mocno w piersi, kotłowała się wzburzona myśl: - Co z "Hrabią?"... Co dzieje się teraz w cukierni? Czy udało mu się uciec?...<br><br>Rewirowy Żwawczuk leżał już powalony na podłodze i gdy zdawało się, że szybko nie uda mu się stanąć na nogi i Ludwik zdoła uciec, odpychając jeszcze jednym uderzeniem ręki