wyrzutem na mnie: -<br>Nie płacz, moje dziecko. Może jeszcze go znajdziemy. - I rzuciła ostro:<br>- Idziemy.<br> Ojciec przekonany, że do gminy, podniósł się z ławki, nałożył<br>kapelusz na głowę, sięgnął po plecak, żeby zarzucić go sobie na plecy.<br> - Ty zostaniesz - osadziła go. - Odpoczywaj. Popilnujesz. Kropelki<br>masz zaraz na brzegu w tej walizce, nie zapomnij na południe wziąć.<br>Poproś gospodyni, żeby wody ci dała do popicia. Może niedaleko zgubił,<br>to niedługo będziemy.<br> - Gdzie ty chcesz iść? - ojciec ni to westchnął, ni to pożałował<br>matki. - Szkoda tylko twoich nóg, a jak na początku drogi zgubił?<br>Będziesz taki szmat szła? Zgubił, no, to zgubił. Trudno