Typ tekstu: Książka
Autor: Miłosz Czesław
Tytuł: Traktat moralny. Traktat poetycki.
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1947
niegdyś bohema filistra.
Drwił ze sztandarów, gardził amarantem
335
I spluwał, kiedy wrzeszcząc rój młodzieży
Gonił z laskami za kupcem w chałacie.

Finał zawczasu był przygotowany
Nie przez brak armat i pancernej broni.
Bo jest poeta w Polsce barometrem,
340
Drukując nawet w "Linii" czy "Kwadrydze".
Pękł, tak nazwijmy, kolektywny walor
I wspólna wiara ludzi nie łączyła.

Świadomy wtedy w ironię się chronił
I jak na wyspie żył między swoimi.
345
Bardziej świadomy przed sobą udawał,
Że głośnym bóstwom składa cześć z narodem.

Gałczyński pragnął padać na kolana.
Głębokiej prawdy pełne jego dzieje:
Tej, że poeta bez ludzkiej wspólnoty
350
Jest
niegdyś bohema filistra. <br>Drwił ze sztandarów, gardził amarantem <br>335<br>I spluwał, kiedy wrzeszcząc rój młodzieży <br>Gonił z laskami za kupcem w chałacie. <br><br>Finał zawczasu był przygotowany <br>Nie przez brak armat i pancernej broni. <br>Bo jest poeta w Polsce barometrem, <br>340<br>Drukując nawet w "Linii" czy "Kwadrydze". <br>Pękł, tak nazwijmy, kolektywny walor <br>I wspólna wiara ludzi nie łączyła. <br><br>Świadomy wtedy w ironię się chronił <br>I jak na wyspie żył między swoimi. <br>345<br>Bardziej świadomy przed sobą udawał, <br>Że głośnym bóstwom składa cześć z narodem. <br><br>Gałczyński pragnął padać na kolana. <br>Głębokiej prawdy pełne jego dzieje: <br>Tej, że poeta bez ludzkiej wspólnoty <br>350<br>Jest
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego