do łóżka, przepraszam, do poduszki, a choćby nawet przeżyło się z nią<br>przyjemne chwile, nigdy się już do niej nie wraca. Orędownicy cnót<br>literackich uparcie je zwalczają, ale nawet nobliwi ojcowie rodzin i<br>miłośnicy wysokopiennych lektur lubią spędzić z nimi ukradkiem beztroski<br>wieczór.<br><br>Bywają książki-wdowy, smutne i mdłe; książki-wariatki, które mówią od<br>rzeczy; książki-plotkarki, książki-sensatki, książki-mitomanki.<br><br>I wreszcie - książki-czarodziejki. Krytycy o nich nie piszą. Cmokierzy<br>ich nie lansują. W księgarniach nie można ich dostać. A mimo to dzieje się<br>coś z kategorii czarnoksięstwa: wszyscy je znają, czytają, lubią, cytują z<br>pamięci.<br><br>Mógłbym wymienić kilkanaście tytułów