Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
hamulce silniejsze od wszelkich nakazów. Matka z czasem przejęła metody wychowawcze ojca, na jednym tylko punkcie była nieustępliwa: co wieczór o dziewiątej rozlegał się jej głos nie znoszący sprzeciwu.

- Adasiu, proszę iść spać!

Zazdrościłem Krysi, że przekroczyła już tę żelazną granicę, i zawsze wychodząc z pokoju pociągałem ją boleśnie za warkocz, żeby choć w ten sposób zohydzić jej przywilej, wynikający z różnicy wieku.

Podobnie postąpiłem owego wieczaru, gdy matka w chwili najciekawszych moich obserwacji spojrzała na zegar i powiedziała jak zwykle:

- Adasiu, proszę iść spać!

Krysia syknęła z bólu, doktor Warżańsla spojrzał na mnie surowym wzrokiem:

- Za takie rzeczy biłbym kantówką
hamulce silniejsze od wszelkich nakazów. Matka z czasem przejęła metody wychowawcze ojca, na jednym tylko punkcie była nieustępliwa: co wieczór o dziewiątej rozlegał się jej głos nie znoszący sprzeciwu.<br><br>- Adasiu, proszę iść spać!<br><br>Zazdrościłem Krysi, że przekroczyła już tę żelazną granicę, i zawsze wychodząc z pokoju pociągałem ją boleśnie za warkocz, żeby choć w ten sposób zohydzić jej przywilej, wynikający z różnicy wieku.<br><br>Podobnie postąpiłem owego wieczaru, gdy matka w chwili najciekawszych moich obserwacji spojrzała na zegar i powiedziała jak zwykle:<br><br>- Adasiu, proszę iść spać!<br><br>Krysia syknęła z bólu, doktor Warżańsla spojrzał na mnie surowym wzrokiem:<br><br>- Za takie rzeczy biłbym kantówką
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego