Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
nad rozebranym zegarkiem. Wyjął lupę z oka, podał poważnie rękę, spytał: "Czy nie przyniósł pan chleba?" Widać było, jak przełknął ślinę. Na przeczący ruch głową, zamruczał: "Przepraszam myślałem... chleb przecież jeszcze przynoszą". Wrzucił kuglarskim gestem lupę w oczodół i zgarbił się nad robotą. Obejmował swoim wielkim ciałem maleńki światek zegarmistrzowskiego warsztatu.
Z pawlacza w rogu kuchennej izby dochodził monotonny głos ni to śpiewu, ni deklamacji. Wychyliła się ruda czupryna, zakrywająca zmrużone oczy. Mężczyzna powiedział po żydowsku: "Obry... co tutaj robi obcy?" A potem zakołysał gwałtownie głową i krzyknął wysokim, przechodzącym w bolesny jęk głosem: "Oj, Żydzi... Żydzi..." Dawid uspokoił go kilkoma
nad rozebranym zegarkiem. Wyjął lupę z oka, podał poważnie rękę, spytał: "Czy nie przyniósł pan chleba?" Widać było, jak przełknął ślinę. Na przeczący ruch głową, zamruczał: "Przepraszam myślałem... chleb przecież jeszcze przynoszą". Wrzucił kuglarskim gestem lupę w oczodół i zgarbił się nad robotą. Obejmował swoim wielkim ciałem maleńki światek zegarmistrzowskiego warsztatu.<br>Z pawlacza w rogu kuchennej izby dochodził monotonny głos ni to śpiewu, ni deklamacji. Wychyliła się ruda czupryna, zakrywająca zmrużone oczy. Mężczyzna powiedział po żydowsku: "Obry... co tutaj robi obcy?" A potem zakołysał gwałtownie głową i krzyknął wysokim, przechodzącym w bolesny jęk głosem: "Oj, Żydzi... Żydzi..." Dawid uspokoił go kilkoma
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego