czy po wojnie, ale przed wojną. To bardzo ważna różnica dat - właśnie w jubileuszowych toastach. W grudniu 1945 r. Marian Eile, redaktor naczelny i założyciel, ba! twórca "Przekroju", jeden z najświetniejszych redaktorów naczelnych naszej prasy, przedstawił nam przy stole u "Wierzynka" faceta z krzywym nosem, o wąskiej, wysokiej twarzy, czarnym wąsikiem i w grubym, chłopskim, brudnym i byle jakim kożuchu, jako naszego nowego redakcyjnego kolegę - Jerzego Waldorffa. I tak, przy tym stoliku u "Wierzynka" i w kożuchu - rozpoczęła się właściwa kariera pisarska Jerzego Waldorffa, dla którego - bądźmy szczerzy - "Przekrój" stał się wyrzutnią jego rakietowej sławy. Mówi się: znawca muzyki, świetny jej