wszędzie. Mój kuferek stał z brzegu, stangret chce jego ominąć, a nasz <orig>noble</> wrzeszczy: "Czegóż, gamoniu, skrzynki nie zrzucisz? A gdzie umieścisz indory?" Chłop zawahał się, mruczy: "To tych <orig>paniów</>". <orig>Noble</> wtenczas wystawia na nas gały i jak gdyby bada: ważne persony czy nie? Widać uznał, że nieważne; nos <page nr=189> rozdął, wąsiska nastroszył, powiada: "<orig>Paniów</>, nie <orig>paniów</>, mnie się tu więcej miejsca należy; w konstantynowskim powiecie włóczegów dużo, ale pan prawdziwy jest jeden - Winołęcki, do kroćset! Zrzucaj, Wojtek, pudło". Luiza zatrzepotała: "Przepraszam pana, ten kuferek całą prawie Rosję na tym miejscu przejechał i nikomu nie wadził". Nie zdążyła skończyć, grubas jak nie