wojska równym kłusem ruszyły ku sobie. Jeszcze dziesięć, pięć metrów i dwie siły zetrą się w śmiertelnej walce.<br>- O Jezu, oni wszyscy walą na nas - jęknął Kajaki.<br>- Cicho, bierzemy Syrojeżkę - warknął Polek. Rzeczywiście, nie był to trudny łup. Wbrew logice, ale zgodnie z hierarchią szarż mięsisty i ciężki generał dosiadł wątłego pułkownika Rysia. Nadrabiając ten niedostatek proporcji, parli gwałtownie naprzód, wpatrzeni w najsłabszą parę Doliniarzy: Polka i Kajakiego. Jakoż starli się rychło z chrzęstem oręża. Polek zaprawił bykiem pułkownika, który stęknął przyklękając chwiejnie.<br>- Kajaki, chwyć Syrojeżkę za kołnierz! - rozkazał szybko Polek. Kajaki, szczęknąwszy zębami, wypełnił rozkaz. Teraz Polek rzucił się nagle