połowów.<br>- Nic lepszego nie mogliśmy dla was wykombinować - mówił przewodnik. - Do Kalabrii niedaleko, jakoś dociągniecie. Macie przed sobą jeszcze duży kawał nocy. A teraz posilcie się.<br>Wyciągnął z łodzi butelkę wina, gliniany kubek i w zawiniątku chleb posmarowany tłuszczem. Z zadowoleniem obserwował, z jakim zapałem zabrali się do jedzenia.<br> - Pewno wątpiliście, że was ocalimy - zabawiał ich rozmową przewodnik. - Otóż twój przyjaciel Fillos, który cię rozpoznał, Sotionie, i powiedział nam, kim jesteś, zapomniał, gdzie znajduje się przejście. Może i nie zapomniał, ale małoż to razy przez trzydzieści lat trzęsła się tu ziemia? Musiało się tu coś poprzesuwać, bo i korytarz okazał się