Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
czym bez słowa ruszyły śladem samochodu. Wlokły się noga za nogą. Odzyskiwały siły. I chyba równowagę psychiczną. Kiedy dotarły do ulicy, Monika zapytała krótko:
- Na przystanek?
Autobus mógł przyjechać za chwilę albo za pół godziny, a to oznaczało czekanie przy trasie, którą musiała wracać furgonetka. Trudno o lepszą formę wyrażania wątpliwości.
- Nie wiem... może to jakiś instrument - mruknęła Dorota.
Przeszły kilkanaście kroków.
- A nawet jakby rakieta, to co? - wzruszyła ramionami Monika.
- No, nie przesadzaj. Facetowi z prawdziwą rakietą mogłybyśmy się nie spodobać.
- Ja nie o tym... Właśnie przyszło mi do głowy, że to może jeden z tych walniętych hobbystów. Wiesz, od
czym bez słowa ruszyły śladem samochodu. Wlokły się noga za nogą. Odzyskiwały siły. I chyba równowagę psychiczną. Kiedy dotarły do ulicy, Monika zapytała krótko:<br>- Na przystanek?<br>Autobus mógł przyjechać za chwilę albo za pół godziny, a to oznaczało czekanie przy trasie, którą musiała wracać furgonetka. Trudno o lepszą formę wyrażania wątpliwości.<br>- Nie wiem... może to jakiś instrument - mruknęła Dorota.<br>Przeszły kilkanaście kroków.<br>- A nawet jakby rakieta, to co? - wzruszyła ramionami Monika.<br>- No, nie przesadzaj. Facetowi z prawdziwą rakietą mogłybyśmy się nie spodobać.<br>- Ja nie o tym... Właśnie przyszło mi do głowy, że to może jeden z tych walniętych hobbystów. Wiesz, od
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego